1 września 2012r. przechodząc przez próg Liceum Ogólnokształcącego w Bogorii
zastanawiałam się, jak poradzę sobie w nowej rzeczywistości. Uświadomiłam sobie, że czekają tu na
mnie nowi koledzy i nowi nauczyciele. Miałam wiele obaw i wątpliwości, bo kończąc gimnazjum nie
wiedziałam do końca, co chcę robić w przyszłości. Miałam wiele rożnych pomysłów, ale ponieważ od
dawna marzyłam o tym, aby zostać lekarzem, wybrałam klasę o profilu biologiczno-chemicznym.
Budynek szkoły trochę już znałam, ponieważ przychodziliśmy tutaj na biologię w pierwszej klasie
gimnazjum. Okazało się również, że koleżanki i kolega z klasy są mi doskonale znani, gdyż
chodziliśmy razem do szkoły podstawowej i gimnazjum. Jakaż była moja radość, gdy dowiedziałam się,
że będą nas uczyć nauczyciele znani z poprzedniej szkoły.

Obawiałam się nieco nowych pedagogów, ale bardzo szybko okazało się, że moje obawy były bezpodstawne.
Wszyscy nauczyciele uczący mnie w nowej szkole są mili, bardzo fajni, a co najważniejsze są doskonałymi fachowcami w swojej dziedzinie.
Prowadzą bardzo ciekawe lekcje. Ich wielka wyrozumiałość i życzliwość sprawia, że chce się chodzić
do szkoły. Od samego początku pomagali nam zaaklimatyzować się w nowym miejscu oraz starali się nas
zmobilizować do nauki. Myślę, że z dobrym skutkiem, bo średnia w naszej klasie jest wysoka, a my
robimy wszystko, aby była coraz wyższa.
Już na początku roku okazało się, że nauka w liceum to nie przelewki i jest jej naprawdę bardzo
dużo. Przygotowując się codziennie do lekcji, pocieszałam się, że to, czego się teraz nauczę,
zaprocentuje w przyszłości. Dlatego też starałam się uczyć bardzo pilnie. Codziennie wiele godzin
poświęcałam na doskonalenie swoich umiejętności. Starałam się sumiennie przygotowywać na każde
zajęcia. Wymagało to ode mnie wiele wysiłku i wyrzeczeń, więc bardzo się cieszyłam, gdy nadchodziły
dni wolne od nauki, a było ich w tym roku naprawdę dużo. Pierwsze zdarzyły się już na początku roku szkolnego.

Po długim weekendzie odbywał się Bieg o Puchar Wójta Gminy Bogoria. Ja w nim nie startowałam, ale
dopingowałam moje koleżanki i kolegę. Następne dni wolne przyszły bardzo szybko i było ich wiele.
Miło wspominam Boże Narodzenie, Nowy Rok, ferie, wiosenną przerwę świąteczną, długi weekend majowy,
Zielone Świątki, Boże Ciało. Czas matur w tym roku też był dla nas miły. Gorzej będzie za dwa lata.
Teraz jednak spędziłam ten okres bardzo radośnie. Uważam, że wszystkie wolne dni są bardzo
potrzebne, gdyż po powrocie ze zdwojoną siłą można wziąć się do nauki. Z wielką sympatią wspominam
wyjazd do Kurozwęk z okazji Dnia Dziecka. Dzięki uprzejmości Pani dyrektor wszyscy uczniowie naszej
szkoły spędzili cudowny dzień w niezwykłej scenerii. Mimo, że pogoda nie do końca nam dopisała,
świetnie się bawiliśmy. Widzieliśmy ciekawe zwierzęta, graliśmy w piłkę siatkową i nożną. Mieliśmy
czas, aby lepiej poznać się z nauczycielami, koleżankami i kolegami. Wspólne rozmowy przy ognisku
na długo pozostaną w mojej pamięci. Uważam, że takie wyjazdy mocno integrują zespół klasowy i
sprawiają, że chwile spędzone w tej szkole będę wspominała z wielką sympatią.
W ciągu całego roku szkolnego przeżyliśmy również wiele cudownych chwil podczas szkolnych akademii
i innych uroczystości. Na szczególną uwagę zasługują mikołajki. Tego dnia wszyscy chodziliśmy w
czapkach Mikołaja i obdarowywaliśmy się drobnymi upominkami. Nauczyciele też sprawili nam wielki
prezent w postaci wszystkich szczęśliwych numerków. Klasowa Wigilia to kolejne niezapomniane
chwile. Przygotowaliśmy stół, a na nim zagościły wigilijne potrawy. Podczas uroczystości
składaliśmy sobie świąteczne i noworoczne życzenia i śpiewaliśmy kolędy. Było świetnie, jak to w
naszej klasie. A Wielkanoc?
W tym czasie także było miło i świątecznie, tylko w innej scenerii. Przyroda budząca się do życia napawała nas optymizmem.

14 lutego w walentynki odbył się konkurs śpiewania miłosnych piosenek. Poziom był bardzo wysoki, więc jurorzy
nie wytypowali jednogłośnie zwycięzcy. Tego dnia wszyscy byliśmy wygrani. Niecały miesiąc później
nasi dzielni chłopcy udowodnili, że potrafią przygotować dla nas piękną niespodziankę. 8 marca, w
Dzień Kobiet, przygotowali świetny skecz opowiadający o kobietach. Śmiałyśmy się do łez. Nie
spodziewałyśmy się, że nasi koledzy mają takie zdolności aktorskie. Czekały na nas także w ten
dzień szczęśliwe numerki. 21 marca z okazji pierwszego dnia wiosny odbyły się szkolne zawody w
piłkę nożną. Był to dzień wagarowicza, ale my przykładnie przyszliśmy wszyscy do szkoły. Za to po
świętach, gdy zrobiło się ciepło, zrodził się w naszych głowach głupi pomysł, który nie skończył
się dla nas zbyt dobrze. Postanowiliśmy uciec całą klasą z dwóch ostatnich lekcji. Jeszcze nie
zdążyliśmy dojechać do domu, a już był telefon do rodziców od wychowawczyni. Dostaliśmy
ostrzeżenie, że następny taki wybryk skończy się dla nas źle, a nasi rodzice musieli pojawić się w
szkole. Cieszę się, że nasi wspaniali pedagodzy dali nam szansę na poprawę i nie gniewali się zbyt
długo. Moi rodzice w długiej rozmowie starali się mi uświadomić, że trzeba być odpowiedzialnym.
Myślę, że w przyszłości nie popełnimy podobnego głupstwa. Przecież człowiek uczy się na swoich
błędach, a duża wyrozumiałość naszych nauczycieli i rodziców jest dodatkową motywacją, aby ich nie
popełniać.
Jest czerwiec, więc wielkimi krokami zbliża się koniec roku szkolnego. Po jakże trudnych, ale i
wesołych dziecięciu miesiącach chodzenia do pierwszej klasy liceum nadszedł czas na wymarzony
dwumiesięczny odpoczynek.
Ten pierwszy rok nauki w liceum nie był taki straszny jak się na początku wydawało. Uważam, że
decyzja o wyborze tej właśnie świetnej szkoły była strzałem w dziesiątkę.

Tekst: Justyna Arczewska